22 paź Niania, najlepsza przyjaciółka mojego dziecka
Dziś chciałabym poruszyć z Wami temat przyjemny ale jakże ważny. Czyli temat relacji Niani z dzieckiem. Wybrałam kilka waszych historii, z wielu które mi nadsyłacie- zarówno rodzice jak i Nianie. Żeby Ci, którzy stracili wiarę w “idealną” dla siebie opiekunkę, nabrali sił do dalszych poszukiwań. Albo te z Was, które źle trafiły z rodziną, na nowo uwierzyły że to przejściowe i wcale nie musi tak zawsze być. Mogłabym napisać, że to o relacjach rodziców z Nianią. Ale uważam, a rodzice to mocno podkreślają, że związek który Niania tworzy z ich dzieckiem, jego radość, szczęście i zadowolenie jest dla nich wykładnią do ich odczuć w stosunku do Niani. A co za tym idzie, chcą aby niania wiedziała, że jest dla nich ważna <3
Oczywiście, nie ma się co oszukiwać, wiele zależy właśnie od ludzi na których się trafi. To działa w obydwie strony. Niemniej, powtórzę, chcę abyś ty rodzicu i ty nianiu, wiedział że gdzieś tam jest rodzina dla ciebie i niania dla ciebie.
1. Moja kumpela Kasia
Pani Joanno ja chcę się podzielić opinią, prosiła Pani o kontakt po jakimś czasie. Dziś mija nam rok z Kasią i siadam teraz do tej wiadomości, bo naprawdę chcę żeby Pani wiedziała, ile dla nas znaczy jej obecność. Kuba skończył właśnie 3 latka. Ostatni rok, cały rok, byłam z nimi w domu, pracując z pokoju. Miałam więc możliwość codziennego słuchania ich rozmów i “dialogów” 🙂 Każdego dnia, mój syn po tym jak wstaje idzie do przedpokoju i czeka na Kasię. Tłumaczymy mu, że jeszcze chwila, że Kasia będzie dopiero jak zje śniadanie, próbujemy. Ale nie ma możliwości, nawet jak je co chwila zerka na drzwi wejściowe. Kiedy Kasia wchodzi kodem, młody piszczy i skacze jakby jutra miało nie być. Sprint w jej ramiona i nieskończona ilość buziaków. Kasia zawsze zaczyna dzień mówiąc do niego ” Ale się a Tobą stęskniłam wiesz? całą noc tęskniłam!” zazwyczaj go przy tym łaskocze i śmieją się w głos. Albo mówi ” Czy mi się tylko wydaje, czy przed nami dzień pełen przygód?”
Spacery, wycieczki, piosenki, mnóstwo prac manualnych, którymi mamy obklejony już chyba cały pokój. Kuba codziennie przed zaśnięciem mówi dobranoc każdej zabawce jaką ma akurat w łóżku. Kasia zawsze jest tą, której również mówi dobranoc. Ale dziś był dzień, kiedy rodzina przychodziła do nas na obiad. Ustawialiśmy talerze, głośno z mężem dyskutując, gdzie kto będzie siedział. Kuba odsunął krzesło i mówi ” Niania tu Kuba tu” oczywiście obok niej. Myślę sobie, że niania to chyba trochę taka przyjaciółka, kumpela dziecka. Rozumnie mnie Pani ? ostatnio, jak skończyłam pracę, bawili się w restauracje. Talerze, serwetki, wszystko ustawione. Niania mnie pyta, czy chcę się przyłączyć. Usiadłam razem z nimi i czułam się jakbym miała możliwość patrzenia na najszczęśliwsze dziecko na świecie, zafascynowane kolejnymi umiejętnościmi, które zdobywa. To jest świetna dziewczyna i nie wiem, czy kiedykolwiek ją puścimy. Kuba idzie do przedszkola, ale zdecydowaliśmy się zostawić Kasią jeszcze na pewno na dwa lata. Nie wyobrażam sobie aby teraz pozbawić go tej świetnej zabawy i nauki, którą z nią ma.
2. Moja druga rodzina
Pani Asiu w piątek zakończyła się moja współpraca z rodzinką. Musiałam się trochę pozbierać emocjonalnie, myślę że jestem już gotowa szukać nowej rodziny. Chciałam Pani podziękować za to dopasowanie. Naprawdę, to nie jest moja pierwsza rodzina, ale pierwsza które sprawiła, że każdy dzień w pracy był trochę jak wizyta z najlepszym miejscu, w jakim mogłam sobie wymarzyć. Czy uwierzy Pani, że na zakończenie pracy zabrali mnie do Barcelony ? na 4 dni. Byliśmy w czwórkę, nie wolno mi było “pracować” miałam zwiedzać, korzystać odpoczywać. To są tacy ludzie, że przez te 3 lata każdego dnia, zaraz po moim przyjściu tata robił mi kawkę i zawsze powtarzał, że w lodówce jest ciasto, albo to i tamto, że jak mam ochotę na coś słodkiego do kawki, to śmiało. Któregoś razu przyniosłam ze sobą miód do pracy, bo herbatę piję tylko z miodem. Kiedy prawie się skończył, mama od razu kupiła mi nowy. Pytali często co lubię, a potem zawsze mogłam to znaleźć w domu 🙂 Kiedy przychodziłam na piątkowe albo sobotnie nianiowanie, zawsze pisali mi wcześniej
“zamawiamy sushi, tobie też wzięliśmy, więc nie jedz kolacji” albo ” na netfliksie widzieliśmy super film, obejrzyj sobie dzisiaj”
Dostawałam od nich prezenty na urodziny, imieniny, dzień dziecka nawet ! kiedy miałam COVID babcia dziecka trzy razy przywiozła mi pod drzwi jedzenie, wiedząc że nie mam w Warszawie nikogo. Jak czasem czytam pod Pani postami, że nie ma co przesadzać z relacjami, ja tego nie rozumiem. Przecież koniec końców łączy nas jeden mały człowiek, który ma szczęśliwych rodziców i szczęśliwą nianię a fakt, że się świetnie czuję w ich domu, powoduje że codziennie przychodzę uśmiechnięta i zadowolona. To jest moja druga rodzina i powiedziałam im, że chcę mieć z nimi kontakt tak długo, jak długo będą mnie potrzebować “na godziny” i na ile pozwoli mi etatowa praca. Jeszcze raz dziękuję!
3. Pani Joanno Pani Iwonka jedzie z nami jeszcze na wakacje i od września będzie wolna. Prosiła Pani o referencje. Bardzo się postaram ograniczyć ale prawda jest taka, że o jej pracy mogłabym napisać poemat. Jak słucham od moich koleżanek, jakie miały przejścia, nie mogę uwierzyć, że ja miałam tyle szczęścia przy pierwszym podejściu. Iwona to jest kobieta, która oddycha dziećmi. Nie umiem tego inaczej powiedzieć. Przez te dwa lata ja byłam w domu, każdy dzień spędzałyśmy razem, to znaczy wiadomo, ja pracowałam ale słyszałam wszystko, co działo się za ścianą. Mój syn idzie do przedszkola mówiąc, znając dużo literek i co najważniejsze, z tak ogromną chęcia do zdobywania wiedzy, że w weekendy z mężem łapiemy się za głowę, bo dosłownie grad pytań na nas pada. Podam Pani przykład. Siedzę w biurzę i słyszę ptaki. Głośno, jakby mi stado siedziało w salonie. Powoli zaglądam a Iwona puszcza na youtube każdego ptaka po kolei i zapisuję młodemu, jak ten ptak się nazywa. Potem go oglądają na zdjęciach i słuchają na zmianę. Siedzi jak urzeczony a ja widzę, że Iwona ma z tego jeszcze większą radość. Albo wycięła z grubego papieru ( w ogóle Iwona co miesiąc robiła nam listę czego z papierniczego potrzebuje) literki alfabetu i wszystkie przykleiła w różnych miejscach w domu. Codziennie mieli taką zabawą w podchody, mówiła ” teraz szukaj literki G, literka G jest blisko tego i tego” jak był blisko mówiła “ciepło” jak się oddalał padało hasło “zimno”. Jeszcze kiedy nie miał roku to samo zrobiła z kolorami. Wycięła kółka każde w innym kolorze i na ścianie przy łóżeczku je przykleiła. Codziennie przed drzemką powtarzała mu wszystkie. Moje dziecko nie potrafiło mówić, ale rozróżniało kolory bez problemu wskazując je palcem. No i wierszyki, obecnie dzień bez zasypania nas Sumem wąsatym albo zosią samosią, jest dniem straconym. Pani w przedszkolu powiedziała, że dawno nie widziała tak rozwiniętego dziecka, nie tyle jeśli chodzi o zasób słow ile własnie chęć do czytania, zadawania ciągłych pytań.
Pamiętam do dziś jak w profilu Iwony napisała Pani ” Jeśli istnieją cechy, które mogą stanowić o byciu stworzoną do pracy z dziećmi, to Pani Iwona posiada je wszystkie w stopniu wykraczającym ponad wszelkie normy”. Dziś wiem, że to więcej niż prawda. Proszę znaleźć jej najlepszą rodzinę, bo ona zasługuje na to co najlepsze.
4. Pyta Pani czy jest mi dobrze w obecnej rodzinie i czy jestem zadowolona. No to ja mogę powiedzieć, że nie wiem co powiedzieć, jejcia jest super ! genialnie i chyba najlepiej jak powinno. Na pewno bez porównania z moim poprzednim miejscem pracy. Pani Joanno nie wiem czy rodzice Pani mówili, ale np opłacili mi kurs u was. I na kurs pierwszej pomocy też mi dali. A co dostałam pod choinkę ? kurs języka… tata powiedział, że mam 22 lata i czas najwyższy abym zaczęła się rozwijać a mój rozwój to też rozwój ich dziecka, więc z przyjemnością mi pomogą. jak ja się spłakałam, powinna to Pani zobaczyć, heh. W sierpniu dostałam od rodziców “trzynastkę” jako premię uznaniową za dobrą pracę. Ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest. W pierwszych odruchu powiedziełam, że nie chcę, że to nie jest potrzebne. Po prostu było mi głupio, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nigdy! pomyślałam, może oni chcą mnie zwolnić? ale tata powiedział, że mam usiąść i go posłuchać. No i uslyszałam, że przez ten rok nie spóźniłam się ani razu do pracy. Ani razu nie byłam nieobecna ” bo nagle coś”. Że wychodzę z inicjatywą, dbam o rzeczy Jasia, kupuję książeczki, pomoce naukowe, nowe zabawki a wcześniej zapewne mnóstwo prywatnego czasu poświęcam na ich szukanie. Co zresztą jest prawdą. Więc uważają z Magdą, że należy mi się premia, bo ich życie przez ten rok, dzięki mnie było świetne. Mają zadowolone i szczęśliwe dziecko, mogą chodzić na randki, wyjeżdżać od czasu do czasu na weekendy we dwoje. Ja jakoś nie umiem myśleć o swojej pracy w ten sposób… ale chyba czas zacząć wierzyć w siebie, trochę bardziej. Niemniej ja się od nich chyba nigdzie już nigdy nie ruszę 😀
5. Pani Joanno Agata dzisiaj przyniosła do do domu grę- zabawkę, nie wiem nawet jak to nazwać, wcześniej kilkukrotnie mnie prosiła czy zgodzimy się z mężem na zakup. To jest taki anatomiczny przekrój człowieka, nie wiem czy Pani to widziała. Ale ogólnie rozkłada się to na podłodze i dziecko może się uczyć części ciała ale też dużo o tym co ma w środku… Maciek ma dwa latka, więc byłam sceptyczna ale okazuje się że bardzo mu się to spodobało. Piszę, bo prosiła Pani w zeszłym tygodniu o opinię. Każdy dzień Agata ma zaplanowany co do minuty. Teraz jest jedzenie, potem czytanie, potem zabawa, potem spacer i drzemka, obiad i nauka. Codziennie praktycznie przynosi jakieś materiały i nowe pomysły. Ja się zastanawiam skąd ona je bierze? teraz zrobili tablicę montessori. Pojechała do jakiegoś budowlanego sklepu, nakupowała śrubek, zamków, włączników, suwaków, no wszystko tam było. A teraz syna nie idzie od tej tablicy oderwać. Ale to co mnie najbardziej urzeka to jej pokłady cierpliwości. Synek ma problemy z załatwianiem i bardzo nam się wykręca od tego. O ile siku robi bez problemu na kibelek, to druga kwestia już niestety jest problematyczna. Agata codziennie, kiedy widzi że nadchodzi ten moment sadza go na kibelku i z nim rozmawia. O tym co czuje, że ona rozumie że to i tamto, że może sobie poczyta książeczkę, może sobie pośpiewają. Czasem śmieję się pod nosem, bo ja bym w życiu na to nie wpadła. A jak zostajemy w weekendy sami, to synek bierze książkę z półki i idzie do łazienki. I już wiemy, że teraz jest ten moment :):) no jak się nie śmiać? jak się nie cieszyć? Świetna jest, po prostu genialna.
Ponieważ niemal wszystkie historię opierają się podobnych założeniach wybrałam te, które akurat ostatnio wyjątkowo mnie wzruszyły. Jednak są ich setki. Rodziców, którzy opłacają nianiom kursy, szkolenia, prawo jazdy, wycieczki, obozy językowe. I nianie, które oddają całą siebie a często nawet więcej niż się od nich oczekuje.
To są właśnie historie, które dają mi nadzieję na to co robię. Nianie, dla których wstaje każdego dnia rano do pracy. Rodzice, którym jestem więcej niż wdzięczna za postawę, podejście i chęć tworzenia w ogóle jakiejkolwiek więzi z nianią.
Niania to ogromy skarb, warto czasem dłużej poszukać aby w końcu trafić na tę perełkę. Warto będąc nianią, nie tracić nadziei że mimo kilku wpadek i ” złych współprac” wyjdzie jeszcze słońce i trafimy na ludzi, którzy docenią waszą pracę.
Warto też w tym miejscu zaapelować do obydwu stron :
Jeśli pracujesz w rodzinie, w której czujesz się źle a przychodząc do pracy masz gulę w żołądku, to czas poszukać nowej pracy.
Jeśli masz Nianię, której kompetnie nie jesteś w stanie zaufać mimo upływu czasu, albo która nie odpowiada Ci pod jakimkolwiek innym względem, to czas aby spróbować ponownie.
Pamiętajcie zawsze, że tworzycie wspólnie trójkąt rodzicielski. Dziecko, które jest codziennie między wami, chłonie wszystkie emocje. Zarówno swojej mamy cy taty jak i swojej Niani.
Dziękuję Wam, to co robicie każdego dnia jest niesamowite ! I chcę żebyście zawsze o tym pamiętały idąc do pracy <3
Brak komentarzy