Ciocio- Babcia, dlaczego rodzice wprowadzają widełki wieku?

Wiem, że dla wielu z Was ten wpis będzie ważny. Bo też wiele z was, kwalifikuje się obecnie do grupy wiekowej, którą rodzice z miejsca odrzucają. Nie rozumiecie tego- jak moja metryka może mieć wpływ na to czy jestem dobrą nianią czy nie. Jak po tylu latach pracy, można uważać, że nie nadążę? Że nie dam rady? Jak można tak dyskryminować drugiego człowieka?

To jest trudny dla mnie wpis, bo będę chciała w nim przedstawić obydwie strony z poszanowaniem dla każdej z nich. Niemniej nie sposób jest uniknąć kontrowersji z tym związanych- wiele moich słów może się wydać wam nieprzyjemne. Uprzedzę więc z góry- chcę tylko wyjaśnić wam, rozjaśnić w głowach, co kryje się za widełkami w ofertach, które widzicie. Albo jeśli ich nie widzicie, to co kryje się za tym, że telefon milczy, choć mieli się odezwać. Temat ten już poruszałam, ale nie tak dokładnie.
Moje drogie, przerabiam z wami ten temat każdego dnia. Albo wysłuchując pretensji, że jak ja tak mogę (kiedy szczerze i uczciwie odpisuję, że rodzice podali nam bardzo konkretne wymogi dotyczące wieku) że pożałuję dyskryminowania i tak dalej, i tak dalej. Przykro jest mi wówczas bardzo i czuję się okropnie, nie widzę jednak powodu, dla którego mam was okłamywać, mamić nadzieją a potem pisać kłamstwa, że „rodzice wybrali lepszą ich zdaniem kandydatkę” podczas gdy wiem, że profilu Pani 60+ nawet nie otworzą.
Przejdźmy więc do argumentów rodziców, które się powielają i w zasadzie są one identyczne w niemal każdym przypadku.

1. Bo moja mama…..
No tak się niestety składa, że obecni rodzice mają najczęściej rodziców w wieku 60-70 lat. I ci rodzice, zostając ze swoimi wnukami są najwyraźniej dość szybko wykończeni.
„Wie Pani moi rodzice mają po 60 lat i oni po dwóch godzinach już nie mają siły za nim biegać”
„ No ja nie chcę takiej babci, ja widzę po swojej mamie ile ją to kosztuje energii”
Ja tam się wcale nie dziwię dziadkom, widzę po swojej mamie, która ma 70 lat, że czas z wnukami naprawdę daje jej w kość. Ale daje, bo sama nie prowadzi na emeryturze życia, że się tak wyrażę aktywnego i opływającego w sportowe atrakcje 🙂 Skąd więc ma mieć siły? I dokładnie to samo tyczy się tych „rodziców”. Całe życie pracowali zawodowo, wykonując jakiś zawód, teraz na emeryturze lub co gorsza wciąż pracując, zwyczajnie nie mają ani kondycji ani siły żeby przez 8 godzin chodzić i biegać za wnukiem. Ale moich kochani- to nie jest ich zawód. To jest czas po ich pracy! Natomiast Niania, która ma 65 lat i ostatnie 35 a czasem i więcej, pracuje z dziećmi, to jej kondycja jest zazwyczaj dość fenomenalna. Jej ciało jest w wiecznym i codziennym ruchu. Spacery, zabawy, chodzenie- czy naprawdę trzeba mocno się zastanowić, żeby policzyć ile kroków drogie mamy same robimy z naszymi dziećmi każdego dnia? Mało tego w tym zawodzie nawet osoby, nazwijmy je puszystymi są mega sprawne. Ruch, ruch i jeszcze raz ruch. Czy więc ma sens i logikę wkładanie opiekunek z wieloletnimi stażem w ten sam worek, co naszych zmęczonych zawodową pracą i życiem, rodziców? Mam w bazie Panie, które mimo 65-70 lat na karku biegają maratony, do pracy jeżdżą cały rok na rowerze, robią z dziećmi 30 tysięcy kroków dziennie i cieszą się życiem, jak każdy kto kocha to co robi. Czy łapią zadyszkę? Oczywiście, że tak. Ale wiecie co? Ja też dziś złapałam, jak musiałam wejść na 3 piętro z moim 8 kilowym synkiem na rękach. Czy to znaczy, że nie nadają się do opieki nad nim ?

2. Mamy już dwie babcie

„Nasz syn ma już dwie babcie i chyba nie chcę kolejnej”
„Brakuje nam właśnie takiego powiewu świeżości, jakiegoś rozróżniania miedzy babcią a nianią”
„Jakoś tak nie umiem sobie wyobrazić, żeby mi się druga teściowa kręciła po domu”
Każda niania wie, że dzieci mają babcie. O ile mają tyle szczęścia… I naprawdę żadna z nich nie myśli o tym, żeby to miejsce zajmować albo żeby z babciami się ścigać. Zwłaszcza, że z tego co wiem i słyszę, babcie dziś dość często wpadają w odwiedziny do wnuków, kiedy są pod opieką Niani. I jeśli słyszę, że ktoś ma z tym problem, to raczej młodsze nianie niż te w ich wieku. Pewnie właśnie dlatego, że Panie się doskonale dogadują i szybko znajdują wspólną nić porozumienia. Czy dziecko będzie uważać, że ma trzy babcie? Nie. Dla niego to będzie ciocia albo niania albo jak tam sobie ustalicie, że mają do siebie mowić. Będzie od zupełnie innych rzeczy, niż babcia. W twoich oczach, dorosłego, to jest „już bardziej babcia” ale dziecko nie widzi tego w tych samych kategoriach. Widzi człowieka, z którym świetnie spędza czas i z którym bardzo fajnie się bawi. Akurat w tym przypadku- dzieci, miłość naprawdę nie ma metryki. Czy druga teściowa będzie się kręcić po domu? Nie, bo to ty ustalasz granice. A jeśli niania nie potrafi jej uszanować ( a wiek nie ma tu nic do rzeczy) to mówicie sobie PAPA!

3. Liczne schorzenia

No niestety. Jest to temat rzeka. No nie da się procesu starzenia zatrzymać ani oszukać ani spowolnić. I nic człowiek nie poradzi na to, że musi parę części od czasu do czasu naoliwić albo wymienić…. A to niestety wymaga czasami dłuższej absencji, dłuższego procesu dochodzenia do siebie i tego tak bardzo boją się rodzice. Bo co wtedy zrobią? Ostatnio miałam Nianię, która zaczęła pracę we wrześniu w potem od połowy września do listopada była w pracy dwa razy. Bo najpierw kolano, potem kręgosłup i co? I rodzice nie chcą już słyszeć o kolejnej Pani w tym wieku. I co z tego, że mogę powiedzieć
„no ale to jest naprawdę jakaś mega pechowa sytuacja” jeśli wiem, że wcale nie tak do końca pechowa. To się dzieje naprawdę dość często, widzę to po swoich klientach czy tez na grupie. Rodzic się zrazi, potem to powtórzy jednej koleżance, ona kolejnej i kolejny stereotyp, że wszystkie Panie takie właśnie są. Nie, nie wszystkie. Ale to są ludzkie sprawy, których często nie da się uniknąć. Dlatego tak ważne aby ustalać sobie kwestie chorobowego już na samym początku współpracy.
Natomiast ilość Pań, które słuchajcie pracują w tym zawodzie i mówią do rodziców
„tylko ja dziecka nosić nie będę, mam chore plecy”
„Jestem po operacji kręgosłupa, więc noszenie odpada”
„Ja nie będę usypiać dziecka na rękach no błagam, plecy mi odpadną” – jest naprawdę ogromna.
I sama jestem porażona bezczelnością niektórych z Pań i tym w jaki sposób mówią to rodzicom. To trochę tak, jakby informatyk powiedział szefowi, że nie może pracować przy komputerze bo oczy go bolą. Opiekujecie się dziećmi a dzieci się nosi. Skoro masz chore plecy/ kręgosłup, czy co tam jeszcze, to jest to moment albo zmiany na starsze dzieci ( wiek przedszkolno/szkolny) albo zmiany zawodu. Nie obarczaj tym rodziców!
I moja kolejna ulubiona kategoria : SANATORIUM. W pewnym wieku ma się możliwość korzystania z tych dobrodziejstw. I super, że to robicie. Ale jak słyszę pretensje, że rodzice nie chcą wam dać urlopu i ogólnie są „obrażeni” bo chcecie na 3 tygodnie wyjechać, to nie wiem nawet co powiedzieć. Ale za to wiem, że to kolejna kwestia, która wielu odstrasza od ryzyka zatrudnienia niania w wieku emerytalnym. Miałam jednych klientów, rekordzistów- ze swoją nianią, cudowną w ich ocenie kobietą przeszli chyba wszystko. Operację zaćmy, kolana, biodra, żylaków, haluksów. Ale w końcu i oni doszli do ściany, kiedy cała rodzina musiała zajmować się dziećmi a mama była blisko utraty pracy. Czy wzięli kolejną nianie w tym samym wieku? Nie. Wzięli młodą. Wiem, wiem, pewnie że wiem, że niania niani nie równa, pisałam to już wyżej- mnie nie musicie przekonywać, ja wiem jak jest. Ale piszę to, żebyście wy zrozumiały, że są Panie, które mają takie historie i rodzice niestety się zrażają.


3. Brak kreatywności

O ile z poprzednimi dwoma argumentami można jeszcze polemizować, o tyle tutaj niestety rodzice często mają sporo racji. Mnóstwo możecie przeczytać historii, jak rozmawiać z nianią o tym, żeby zaczęła coś robić z dzieckiem więcej. No właśnie i co to jest to „więcej”. To tutaj leży problem. Bowiem wiele z was niestety nie nadąża nad zmianami, które się dzieją. Zmiany są tutaj i już tego nie unikniemy- rodzice są o wiele bardziej świadomi niż jeszcze 10 lat temu i mają konkretny plan na rozwój dziecka oraz rodzaje zabaw, które chcą uskuteczniać. Jeśli ja w trakcie rozmowy rekrutacyjnej proszę o podanie pomysłów na zabawy z np. 4 miesięcznym dzieckiem i słyszę, że dziecko w tym wieku tylko śpi i je, to ja wiem, że braki są tutaj bardzo duże i że ta kandydatka od 20 lat nie poświęciła nawet chwili, żeby mieć aktualną wiedzę. No bo przecież praca jest, jakoś to idzie, to co się będę martwić? Kto by się tam uczył, pytał, dowiadywał się i czytał, kto by sobie głowę łamał….Niestety statystycznie patrząc na moje skrupulatnie prowadzone notatki- w grupie wiekowej 65 lat, 1 na 6 kandydatek wie co to sensoryka. To też wiele mówi, patrząc na to co mają do zaoferowania inne Panie. Zabawy w domu- tutaj słyszę, że niania głównie siedzi, że zabawy tylko na dywanie ale ogólnie, to całe dnie spędzają na spacerach. „Bo tak łatwiej” „ bo jej się nie chce nic robić z tym dzieckiem”. Niekoniecznie spędzanie 6 z 9 godzin pracy na spacerze jest odbierane przez rodziców dobrze. Dla wielu to dowód na to, że niania nie wie jak spędzić z dzieckiem czas inaczej. Niestety i to jest często prawdą. Przez wiele lat czytanie książeczek i układanie klocków było wystarczające. Dziś, powtórzę to kolejny raz, rodzice sami mają ogromną wiedzę ale też i masę zabaw, które chcą aby niania wprowadzała. A niania ich nie zna. I od razu zrzucają to na wiek, choć to niewiele ma z nim wspólnego. Niestety, w mojej ocenie, na podstawie mojej wiedzy zawodowej, młode nianie równie często nie mają żadnych pomysłów na kreatywne zabawy i zaciekawienie dziecka światem, który go otacza. Ale ta łatka została przylepiona „ciocio -babicom”.

4. Wszystko wie lepiej

Tak, to trochę znowu ten argument teściowej w domu 🙂
I to jest ta jedna kwestia, której młodym nianiom jakoś się nie zarzuca- przynajmniej jeszcze nie słyszałam o tym. Za to ile mam historii o Paniach 60+, które uczą mamy życia, choć nikt je o to nie prosi….Źle przewijasz, źle ubierasz, no kto to widział żeby…. ale czemu tak, jak ja robiłam tak! Pamiętacie taką reklamę IKEA gdzie Kleopatra słucha, jak mamusia ocenia wystrój wnętrza? Całość kończy się hasłem ‚ale to twój dom, ty tu rządzisz” czy jakoś tak. No ale swoje wcześniej powiedziała…. I dokładnie tak samo to się odbywa w przypadku nadgorliwej w osądach opiekunki. Kiedyś jedna z mam powiedziała mi „wie Pani, gdybym chciała codziennie słuchać, że wszystko robię źle, to zadzwonię po moją teściową, nie muszę nikomu za to płacić tak dużych pieniędzy” Niby żart, podszyty jednak dużą dozą prawdy. Przestrzegam was nianie- zachowujcie swoje zdanie dla siebie. Jeśli mama będzie chciała twojej rady to o nią poprosi. A takimi zachowaniami robicie krecią robotę wielu Paniom w tej grupie wiekowej.

5. Osadzona w poprzednim systemie wychowawczym

Jeśli miałabym dostawać 5 zł za każdym razem, kiedy słyszę to hasło, byłabym bardzo bogata. Zostawiłam ten argument na koniec, choć to on jest najczęstszym, który słyszę. Bo to tutaj dziś rysuje się najbardziej wyraźna oś dzieląca rodziców i nianie z pokolenia ich rodziców. Oś, której nie da się ani przeskoczyć ani zasypać. Jest to też coś, co i mnie razi i boli najbardziej. Jakie hasła wciąż padają z waszych ust, choć nigdy nie powinny?

Numer 1 to zawsze nieśmiertelne: NIE NOŚ GO BO SIĘ PRZYZWYCZAI. (O tym zrobimy sobie też osobny post)
No właśnie nam o to chodzi, żeby się przyzwyczaił. I wiedział, że jak płacze, to ktoś reaguje na ten płacz i jest przy nim.

Numer 2: TROCHĘ POPŁACZE I PRZESTANIE
Polecam Paniom poczytać o kortyzolu u dzieci i jego wpływie na rozwój. Dla mnie i całe szczęście dla wielu, jest to dosłownie odhumanizowanie podstawowego instynktu kobiety- reakcji na płacz jej dziecka. I nie rozumiem jak ktoś, kto sam jest matką/babcią, może przekonywać rodziców, że to jest ok.
I zaznaczam, że nie mówię tu o tym, że dziecko ma w ogóle nie płakać, mówię wyraźnie o Paniach, które zostawiają dziecko w łóżeczku do jego zaśnięcia, które to zaśnięcie jest spowodowane długim płaczem i wołaniem mamy.I są wielce oburzone, że mama robi im awanturę.

Numer 3: Nie będę go godzinę usypiać na rękach, niech się nauczy sam.
Wracam do numeru dwa. Ale dodaję jeszcze coś: ja nie pytam Cię o zdanie, na rozmowie wystarczyło zapytać jak usypiamy dziecko, skoro wiesz, że nie akceptujesz akurat takiego sposobu.

Numer 4: No kto to widział, żeby dziecko rządziło w domu
To nie jest wpis na ten temat i nie będę teraz robić wywodów. Powiem wam, o co Paniom chodzi. Otóż Panie są oburzone, że dziecko może decydować co rano założy na siebie. Albo z czym zje kanapki lub też, że w ogóle ich nie zje. Że dziecko decyduje, który jogurt woli i dlaczego dziś nie włoży niebieskich butów tylko czerwone. Tak moje drogie. Ilość Pań, które w 2023 roku odeszły od rodzin, właśnie z takich powodów, mówiąc mi dosłownie, że „ja nie będę tu dłużej pracować, to jest nienormalne, żeby 3 latek mówił mi co ja mam robić” była dwukrotnie wyższa niż rok wcześniej. I ani razu nie dotyczyła opiekunek w grupie wiekowej 20-50 lat. Niestety tutaj znowu kłania się brak aktualnej wiedzy. Jeśli nie rozumiecie, że dzisiejsze pokolenie rodziców nie chce wychowywać ich w posłuszeństwie, karności i w imię idei, że dzieci i ryby głosu nie mają, to mówcie o tym na pierwszym spotkaniu. A tak na marginesie, jak poświęcicie chwile na jakiś kurs albo szkolenie albo artykuł w sieci, to będziecie bardzo zaskoczone, że dawanie dziecku wyboru a dawanie „rządzić” dziecku w domu, to raczej dwie kompletnie różne kwestie. I to jest przerażające, że wciąż w 2024 roku rodzice muszą się martwić, że niania tego nie rozumie, choć jej zawód powinien być oparty właśnie na zrozumieniu dziecka i tego co się z nim dzieje na danymi etapie rozwoju. Rodzice naprawdę mają prawo iść taką drogą, jaką sobie wytyczyli, wychowywać dziecko w takim podejściu i nurcie jak chcą. Karne jerzyki, stawianie do kąta, umniejszanie, ocenianie, wymierzanie kar- tak, w wielu domach to wciąż norma. I tam możesz znaleźć również pracę, wszyscy będą zadowoleni. Natomiast moja rada- jeśli widzisz w ogłoszeniu RODZICIELSTWO BLISKOŚCI to niech zapali Ci się czerwona lampka, że to nie jest rodzina dla ciebie.

Czy choć trochę wam ten tematy przybliżyłam? Czy choć trochę pomogłam zrozumieć, co się kryje za tymi widełkami wieku? Nie musicie pisać mi o tym, że A MŁODE NIANIE TO – to nie jest wpis o tym, ale zapewniam, że kończę już równie szczegółowy o młodych nianiach. Dziś miałam się skupić na ciocio- babciach. Moje zdanie jest takie jak zawsze- nie ma reguły. Jeśli mogę o coś prosić rodziców, to o to aby nie mierzyć wszystkich Pań jedną miarą. Jedną usłyszaną historią. W tym zawodzie, jak w każdym innym są osoby, które być może się wypaliły, być może zgubiły gdzieś po drodze pasję i zamiłowanie, być może błędnie rozumują relację szef- pracownik albo nie wiem już sama co jeszcze. Ale to wszystko jesteś w stanie zmierzyć i sprawdzić na rozmowie. Nie ma co skreślać na starcie i w samych założeniach i wymogach, od razu zamykać się na Panie 60+.

Tak jak napisałam na początku, mam wielką przyjemność mieć takich Pań w bazie całe mnóstwo i starzeć się razem z nimi. Bo kiedy zaczynałam 11 lat temu, one miały 11 lat mniej. Wtedy były rozchwytywane a dziś mają niemały problem ze znalezieniem pracy. Niepotrzebnie, bo to wciąż są młode duchem Panie. Bo praca z dziećmi odejmuje lat, dodaje energii, witalności i chęci do życia, tak samo jak młode tarzają się na dywanie i udają konia. Jeżdżą psim patrolem na akcje i robią wiele innych rzeczy, często wręcz zapominając, że „w moim wieku to chyba nie przystoi”. To nam nie przystoi, przekreślać człowieka tylko dlatego, że przekroczył dany wiek.
Polecam wam ostatnią kampanię społeczną portalu OLX- Zawód po 50 to już tylko uczucie. Obejrzyjcie do końca, link tutaj
https://www.youtube.com/watch?v=0LhmkcnnAgM

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Szukasz niani?

Formularz dla Rodzica